Jan Witold Suliga urodził się w 1951 roku w Krakowie. Studiował etnografię i indologię na Uniwersytecie Łódzkim i Uniwersytecie Warszawskim. W latach osiemdziesiątych był stypendystą stacjonarnych studiów doktoranckich w Łodzi, a potem na uniwersytecie w Ranchi w Indiach. Po powrocie z Indii został wykładowcą w Instytucie Geografii Uniwersytetu Łódzkiego. W 1990 roku uzyskał tytuł doktora nauk humanistycznych w zakresie antropologii kulturowej, pisząc pracę na temat indyjskich społeczności plemiennych. W latach 1990-2006 pełnił funkcję dyrektora Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie. Jest autorem wielu artykułów i książek z zakresu etnografii, antropologii kulturowej i ezoteryki. Zainteresowania naukowe i ezoteryczne Jana Witolda Suligi obejmowały antropologię kulturową i stosowaną, archeologię, religioznawstwo i geografię religii, mistykę, kabałę, tantrę, szamanizm, magię, mitologię i symbolikę mitów, historię okultyzmu i systemów ezoterycznych. Interesował się także wierzeniami i obyczajami Słowian oraz rdzennych ludów świata, zwłaszcza obu Ameryk. Ponad trzydzieści lat zajmował się tarotem i uznawany był w tej dziedzinie za autorytet. Mówił o sobie, że jego największą pasją jest to, że każdego dnia może odkryć coś nowego w tym, w czym pozornie nie ma już nic do odkrycia. Książka Opowiedzieć świat albo rzecz o symbolice Światowida ze Zbrucza i nie tylko jest tej postawy owocem i przykładem, rzuca bowiem nowe światło na tajemnice tego niezwykłego artefaktu, których nikt wcześniej nie zauważył lub nie podjął się ich wyjaśnienia.
W tym też kontekście osadzam opowieść wykutą na licach zbruckiego idola traktującą o bogu Trojanie przeobrażającym się w Boga Darczyńcę i Światłość wszechświata; w Darzboga, bo takie mi swoje imię wyjawił, kiedy widziałem go we wszystkich przemianach jakie przechodził, począwszy od ustanowienia siebie jako fundamentu świata, skończywszy na przeistoczeniu w niegasnący płomień Światła i Ognia spojonego mocą boskiej Żywicielki. I ujrzałem w nim także wołchwa, z którego ust wydobywa się „wyśpiewywany" przezeń wszechświat. Wtedy zrozumiałem czemu postać Trojana składa się z tylu samych „elementów", co złożona z dwunastu płaszczyzn zbrucka statua. Nie jest to proste, lustrzane odbicie makrokosmosu w ludzkim mikrokosmosie, lecz zaznaczenie tego, że ten drugi stanowi integralną część tego pierwszego i że go „dokreowuje", gdyż sobą go „opowiada", a czyni to, ponieważ został do tego powołany. (fragment książki)